Kot Horacy walczy z rakiem

Mój kochany Horacy - przyjaciel przygarnięty kilka lat temu - zachorował. Ma mięsaka łapki... Choroba rozwinęła się prawdopodobnie w miejscu urazu - po kopnięciu, jakie zafundował Horacemu ktoś z sąsiadów... Horacy uwielbiał wychodzić przed dom, grzać się na słońcu i obserwować okolicę siedząc na trawniku. Jedno z takich wyjść skończyło się źle.
Na dzień dzisiejszy lekarz nie jest w stanie dokładnie określić, ile czasu Horacemu zostało, ale nie jest go dużo. Zbieram środki na amputację łapki, jeśli lekarz zdecyduje, że taka operacja ma sens, na najlepszą karmę, na chemioterapię, sterydy i leki przeciwbólowe - wszystko, co zwiększy komfort Horacego w tym najtrudniejszym etapie życia.
Kilka lat temu sama chorowałam na nowotwór, Horacy był przy mnie wtedy - mruczał uspokajająco, ogrzewał niczym termoforek, przytulał łepek do mojej twarzy. Przeżył wraz ze mną wiele ciężkich chwil i nawet nie chcę myśleć, że stracę futrzanego przyjaciela.
Moja sytuacja życiowa i finansowa jest obecnie mocno skomplikowana i nie jestem w stanie samodzielnie dać Horacemu wszystkiego, czego teraz potrzebuje.