Czekała na śmierć...leżała cichutko, na drodze przy krawężniku. Kiedyś miała dom. Kiedyś... Sama już tego nie pamięta, bo długo się błąkała. Wiele przeżyła, jednak jakoś dawała radę. W obliczu choroby była bezradna i bezbronna.
Biedna, chora, sterana życiem i poniewierką, szukała pomocy u ludzi. Ale kto by chciał zaprosić taką biedę do swojego domu? Kto by chciał, dać jeść i pić i... żeby jeszcze pokochał...Trafiła pod moją opiekę w stanie krytycznym. Bardzo słaba i apatyczna, odwodniona, zapchlona, koszmarnie wychudzona, sama skóra i kości, z trudem łapiąca każdy oddech, z temperaturą grubo poniżej normy, pokryta strupami. Mała, ale dorosła, biało - czarna kruszynka...Waży tyle co kilkumiesięczny kociak... niecałe 2 kg.
Ma tak zaawansowany koci katar, że początkowo myśleliśmy, że w ogóle nie ma oczu. To dzięki szybkiej pomocy i natychmiastowemu leczeniu, kicia ma się troszkę lepiej. Niestety rokowania nadal są złe i nadal istnieje zagrożenie życia.
Wdrożono wstępne leczenie: sterydy, antybiotyki, środki p/bólowe i wzmacniające odporność, kicia została odrobaczona i odpchlona. Gdy poczuła tylko dotyk dłoni , włączyła " traktorek" - taki ledwie słyszalny...Widac było, że jest kotką bardzo spragnioną człowieka.
Już wiedziałam, że będzie walczyła...
Kicia walczy...widze codziennie jak bardzo chce żyć... pragnie być przytulana, szuka miłości w oczach człowieka, chociaż bardzo słabo widzi, jak cieszy się na każde pieszczotliwe słowo i miły dotyk...Proszę pomóżcie jej wygrać walkę o życie.
powrót do listy
Czekała na śmierć
google.com, pub-8915492416862425, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Komentarze
08 stycznia 2021 o 12:09
Anonim
Na szczęście trafiła w końcu w dobre ręce.
Mam nadzieje że wyzdrowieje biedaczek..
Odpowiedz