Roki to moj piesek, ma troche ponad 15 lat, jest ze mna od 2010 roku, nigdy nie chorował poza tym ze ma problemy z uzębieniem. Po tylu latach na śledzionie pojawił sie nowotwór. Rokuś pewnego dnia poprostu powoli przytuptał i padł mi w ręce bo był taki słaby.
Rokuś miał guzka nawet wiekszego niz 10cm, pokusilabym sie powiedzic ze mial z 15cm, nie bede wstawiać tu zdjecia bo moze byc dla niektórych zbyt obrzydliwe/drastyczne. Przetoczyli mu pol jednostki krwi. Ale to nie koniec, przed Nami masa wizyt kontrolnych, echo serca i zbadanie próbki guza.



