Jeden z weterynarzy ze łzami w oczach trzymał w dłoni strzykawkę, aby uśpić tego psa. Wtedy dyrektor schroniska krzyknął "Czekaj!" i wszystko się zmieniło.
To był mały szczeniak. Miał zaledwie 10 tygodni. Był niechciany. Pozostawiony na plaży w pudełku. To jednak nie był największy problem tego psa. Najgorsze było to, że nie mógł chodzić. Leżał na brzuchu a jego łapy były rozstawione w różnych kierunkach.
Kiedy ktoś go zauważył, zaniósł do schroniska, gdzie okazało się, że ma zmiażdżony kręgosłup. Pomimo tego, że był słodkim szczeniakiem, piesek cierpiał i nie wiadomo było co z nim jest nie tak.
W schronisku zabrano psa do specjalisty. Weterynarz rozpoznał objawy i zdiagnozował rzadką chorobę u psa. Jest to stan, który można leczyć ale wymaga wielu miesięcy fizjoterapii.
Na szczęście znalazła się rodzina, która zaadoptowała szczeniaka i zaczęła intensywnie ćwiczyć i trenować łapki zwierzaka.
Zobacz film, jak sobie teraz radzi.