Chrapała głośno, świetnie kradła skarpetki, a jej ogon prawie nigdy nie przestawał merdać. Ale to, co jest najbardziej wyjątkowe w Roselle, żółtym labradorze, to sposób, w jaki upewniła się, że jej niewidomy właściciel został bezpiecznie wyprowadzony z jednego z najbardziej śmiercionośnych ataków terrorystycznych, jakie kiedykolwiek widział świat.
Roselle była zaufanym psem przewodnikiem Michaela Hingsona, kierownika sprzedaży, który pracował na 78. piętrze North Tower World Trade Center. W dniu 11 września 2001 roku, krótko po godzinie 8:30, Michael był w sali konferencyjnej, a Roselle spała pod biurkiem, tuż u jego stóp.
Nagle uprowadzony samolot wbił się w budynek, powodując, że wielopiętrowa konstrukcja zakołysała się pod wpływem uderzenia.
„Usłyszałem potężny huk i budynek zaczął gwałtownie drżeć, zanim powoli się przechylił” - powiedział Michael. „Ci w środku byli przekonani, że są bliscy śmierci. Koledzy ze łzami w oczach pożegnali się ze sobą. Byłem pewien, że umrę”.
110-piętrowy budynek jakimś cudem wrócił na swoje miejsce, ale wszystko inne było chaotyczne. Michael, niewidomy i zależny od swojego psa przewodnika, słyszał krzyki ludzi wokół siebie, podczas gdy inni widzieli gruz i płomienie wokół nich.
„Podczas gdy to wszystko się działo, eksplozja, palące się odłamki, ludzie w sali konferencyjnej wrzeszczący, Roselle siedziała obok mnie tak spokojna jak zawsze” - wspomina Michael. - Nie wyczuła żadnego niebezpieczeństwa w dymie i płomieniach, we wszystkim, co dzieje się wokół nas. Gdyby wyczuła niebezpieczeństwo, postąpiłaby inaczej, ale tego nie zrobiła. Roselle i ja stanowiliśmy zespół i ufałem jej.
Michael przypomniał sobie wszystko, co pamiętał z ćwiczeń przeciwpożarowych i wiedział, że musi omijać windy. Wydał Roselle rozkaz ruszenia do przodu i dotarli do klatki schodowej. Jednak od 78 piętra aż do ziemi było bardzo daleko, a czasu było coraz mniej, ponieważ budynek powoli się rozpadał.
Psu nie przeszkadzał dym i poprowadziła Michaela wraz z innymi ludźmi, którzy zaczęli za nimi podążać, w dół po 1463 stopniach. „Roselle zachowywała spokój, nawet gdy rzeczy na nią spadały, i prowadziła mnie przez gruz,” powiedział Michael.
Po drodze widzieli, jak zabierano kilka rannych i poparzonych ofiar. Pomimo wszystkich powodów paniki, Michael zachowywał spokój, żeby Roselle zachowała spokój. „Na szóstym piętrze było trudno się dalej wydostać. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa i chciałem zadzwonić do mojej żony, Karen, aby się z nią pożegnać. Zejście zajęło prawie godzinę” - powiedział. Z pomoca ukochanego labradora udało się.
Dopiero gdy dotarli na ziemię, dowiedzieli się, że Wieża 2 również stała w płomieniach. Chociaż Roselle była w stanie wyprowadzić Michaela i 30 innych osób, niebezpieczeństwo nie minęło.
Chwilę po tym, jak Michael i Roselle wyszli na zewnątrz, usłyszał, jak policjant krzyczy na nich, żeby się ruszyli, bo wieża się zapada.
„Słyszałem dźwięk tłuczonego szkła, skręcania metalu i przerażone krzyki,” wspomina Michael. „Nigdy nie zapomnę tego dźwięku, dopóki żyję. Ulica była jak trampolina”.
Jedna z wież zawaliła się w ciągu kilku sekund. „Podniosłem Roselle, obróciłem się o 180 stopni i zaczęliśmy biec” - powiedział Michael. „Nikt już nikomu nie pomagał. Wszyscy uciekaliśmy, ratując życie. Potem pochłonęła nas potworna chmura piasku i żwiru. Wypełniła mi gardło i płuca, a ja tonołem, próbując oddychać. Ale biegliśmy dalej, a Roselle prowadziła mnie doskonale. Ani razu się nie zatrzymała. Roselle i ja jesteśmy zespołem i nie zamierzałem pozwolić jej odejść. "
Kiedy Wieża Druga zawaliła się, Roselle po raz kolejny wyprowadziła Michaela z niebezpieczeństwa. „Gdybym nie miał Roselle i musiał polegać na lasce, byłbym znacznie bardziej narażony na chaos i panikę” - powiedział Michael. „Ale ona mnie prowadziła, a ja ją popychałem. To była prawdziwa praca zespołowa”.
Michael przyznał: „Nie żyłbym dzisiaj, gdyby nie Roselle”.
"Nauczyłem się także „cierpliwości i bezwarunkowej miłości” od labradorki, która zmarła w 2011 roku, prawie dekadę po tym, jak mnie uratowała."
Po jej śmierci Michael napisał post na michaelhingson.com , wspominając Roselle za niesamowitego psa, którym była. „Roselle była jednym z największych błogosławieństw i darów, jakie kiedykolwiek miałem radość wpuszczać do mojego życia. Bóg z pewnością przełamał schemat, kiedy przyszła na świat ... Roselle jest bez wątpienia wyjątkowa. Pracowała przez najbardziej wymagające czas w historii naszego narodu, a ona była tam niezachwiana dla tego wszystkiego. Jej duch nigdy nie osłabł i faktycznie wzmocnił się przez lata po 11 września, co pomaga mi dzisiaj być lepszym człowiekiem ”.
Spodobał ci się artykuł? Udostępnij go rodzinie i znajomym!